Poniedziałek, 29.05.2017r.
Jakiś koszmar! Kto wymyślił zbiórkę o 6:20! Obudził mnie dźwięk przychodzących wiadomości z Messengera. Najwyraźniej moja klasa nie rozumie, że o 5:00 ludzie śpią. Okej, ogarnęłam się, zjadłam śniadanie i poszłam na parking. To dziś ten wielki dzień - wycieczka do Trójmiasta. Mam nadzieję, że będzie świetnie. Dręczy mnie tylko zestaw „gogów” jadących z nami, może być ciężko.
Około 7:00 wyjechaliśmy. W autobusie panuje nastrój zabawy. Nikt się nie czepia i nie krzyczy. Zauważam, że niektórzy mają się ku sobie. Oj, będzie się działo…
Malbork… Zamek jak zamek - jakieś komnaty, lochy, studnie, piece, fosy, nic niezwykłego, ale za to jakie stoiska z pamiątkami!!! Chłopcy wykupili połowę mieczy, toporków, łuków z kołczanami. Zaczęli walczyć… hahaha… - rycerze! Tylko im misiurek brakuje. My to co innego, przecież nie można nie kupić tak cudnej bransoletki z serduszkiem, albo wisiorka z koralikiem…
Dojechaliśmy do pensjonatu. W końcu coś zjemy i się odświeżymy.
Boże, nie wierzę, mamy iść do sklepu po zakupy! Kto to wymyślił! I co, może jeszcze port kutrów rybackich, przecież tam śmierdzi!!!
Przeszliśmy około 5 kilometrów… UMIERAM!!! Tego smrodu ryb nie zapomnę długo!
Zasypiam, jest około 3:00 nad ranem, nauczyciele nadal siedzą na korytarzu i nas pilnują, koszmar!
Wtorek, 30.05.2017r.
Serio? Śniadanie o 7:30! Gorzej chyba być nie mogło! Wyjechaliśmy o godzinie 8:30 do Gdyni. Pierwszym przystankiem było Centrum Eksperymentu. Zobaczyłam siebie w wieku 60 lat, to niemożliwe… Pan Marek i pan Mariusz świetnie się bawią próbując podnieść samochód, a panie sprawdzają jak mogą wyglądać. Jest świetnie, wszystkiego możemy dotknąć i spróbować. Polecam!
Przyjechaliśmy na Westerplatte. Najpierw oczywiście Pomnik Obrońców, potem ruiny bunkrów. Jak zwykle musi świecić słońce i zdjęcia wychodzą prześwietlone. Nie wierzę, znowu pamiątki!
Wsiedliśmy na statek i płyniemy do centrum Gdańska. Zatoka jest spokojna. Niezwykłe widoki! Niesamowite statki. Jak ci marynarze mogą tak pracować?
Gdańsk, to naprawdę stare miasto. Ulica Mariacka jest niesamowita, jeszcze nie widziałam tak wąskich uliczek. Nie wiem, czy wszystko zapamiętam - Dwór Artusa, Pomnik Neptuna, Kościół Mariacki, Żuraw… zbyt dużo, jak dla mnie, informacji…
Dzięki Bogu powrót do pensjonatu. Zjem i wykąpię się.
Część z nas poszła z nauczycielami na plac zabaw, część została w pensjonacie i szykuje się do „zielonej nocy”. Ciekawe, czy się uda?
Nic z dobrej zabawy, znowu „godzy” łażą po korytarzach i nas pilnują. Może trochę luzu?! Nic z tego. Dziś chyba zaśniemy wcześniej…
Środa, 31.05.2017r.
No świetnie! Jeszcze tego nie było - śniadanie o 7:00?!
Dobra, ale to ostatni dzień, więc zaczęliśmy się pakować.
Dotarliśmy do portu w Gdyni, aby zwiedzić słynny żaglowiec „Dar Pomorza”. Ciasno tu strasznie, brak intymności i ten zapach… chyba nie zostanę marynarzem.
Centrum Edukacji i Promocji Regionu w Szymbarku - niesamowite miejsce. Tu zobaczyłam warunki, w jakich wieziono Polaków na Sybir i jak tam mieszkali, w bunkrze przeżyliśmy symulację nalotu bombowego i ataku pancernego, naprawdę robi wrażenie! Szymbark posiada rekordy Guinessa - najdłuższe deski wycięte w jednym kawałku z daglezji, największy na świecie fortepian, najdłuższa ławka. Ale najlepiej było w domku do góry nogami - wszyscy ryczeli ze śmiechu, przewracali się, nikt nie mógł ustać na nogach. Chcę tam wrócić!
Nareszcie po 7 godzinach jazdy dotarliśmy do domu. Szkoda, że te trzy dni minęły tak szybko…
K.J.